„Najważniejsze to co niewidoczne dla oczu” – Antoine’a de Saint-Exupéry
Ostatnimi czasy wracam do bajek i książek dla dzieci. Dostrzegłam, że tak naprawdę w każdej bajce czy czytance jest przesłanie, które w pełni zrozumieją tylko dorośli. To niesamowite. Zwłaszcza dziś, kiedy na co dzień zatracamy się w wirze wirtualnych spotkań i gdy w restauracji zamiast karty menu pierwsze co sprawdzamy czy jest wi-fi. Bóg widzi i nie grzmi. Tak wiele przez to tracimy. Ubożeją nasze rozmowy, bo przecież mamy je na wyłączność. Odczłowieczamy się. I najgorsze ze nie dostrzegamy tego. Brniemy w to, często nie zastanawiając się nad tym czy tego chcemy. Zmusza nas do tego świat, który do tych technologii przywykł na tyle, że gdy nie będziemy ich używać to mamy utrudniona komunikacje i Zycie.
A pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu ludzie pisali sobie listy, spotykali się bez umawiania na „fejsie” i nie mieli potrzeby wstawiania i upubliczniania setek zdjęć na „snapie” czy Instagramie. To okrutne, to straszne. Niedobrze mi na widok dwulatka który umie obsługiwać tablet i włączyć sobie wi-fi w smart fonie. Jakie społeczeństwo wychowamy, czy jest w ogóle szansa żeby temu zapobiec?!
Tym, których równie mocno jak mnie to przeraza, będą walczyć, aby to nie zdominowało życia i starać się dostrzegać w człowieku to co wartościowe a nie oceniać po dobrze przerobionych zdjęciach na Instagramie, bo przecież „najważniejsze jest to, co niewidoczne dla oczu”.